środa, 14 stycznia 2015

Rewolucja z Ewolucją!

Ewolucja: Pochodzenie gatunków

Ewolucja jest grą, która bardzo mi się podoba, natomiast wśród znajomych jest różnie. W instrukcji znajdowaliśmy mnóstwo nieścisłości, część została wyjaśniona w zaktualizowanej instrukcji dostępnej na stronach G3. Polecam zwracać uwagę, iż runda to cztery fazy (rozwoju, określania zasobów, żywienia, wymierania i dobierania kart) a kolejka to po jednym ruchu graczy według wskazówek zegara w danej fazie.





Instrukcja:
Karty:
FAQ:

Nadal nie ma obowiązku wyłożenia choć jednej karty w każdej fazie rozwoju, więc na upartego można nic nie kłaść. Mając 6 kart + jedną dodatkową co turę (n[liczba żyjących zwierząt]+1) można udawać głupiego i po sześciu-ośmiu turach mieć 12-14 na ostatniej i cześć! Easy win!
Gdy gram ze znajomymi, nie gramy na limit pasożytów na jednego stworka oraz na możliwość usunięcia pasożyta za pomocą odrzucenia ogona. Ale porady oczywiście piszę pod kątem zasad od G3.

A teraz tajna strategia do zwycięstwa: ….. NIE MA! 

Jako że styl gry wynikać będzie bezpośrednio z zagrań przeciwnika, elementu losowości rzutu kości i dobieranych kart, należy być elastycznym.  Są jednak pewne tendencje (żeby nie używać słowa schematy), które przewijają się podczas gry. Spróbuję podać parę prostych podpowiedzi i zagrywek, które z pewnością przewijały się przez stoły graczy w ewolucję.
- Karty najlepsze do tworzenia zwierzaczków na początku rozgrywki: symbioza, duża masa ciała, wypas, mimikra. Do tego zdublowane karty pływania oraz zdolności hibernacji.
- Jeżeli mamy do wyboru z dwóch kart np. kooperacji, dużej masy ciała, to wybieramy taką, gdzie drugą zdolnością jest tkanka tłuszczowa a nie drapieżnik.
- Nie wykładamy jako zwierzaka/drugą funkcję kart z pasożytem! Trzymamy je na koniec gry, ewentualnie jakiś punkt kulminacyjny, gdy wiemy, że przeciwnik przesadził i może nie utrzymać tylu stworów. Celujemy wtedy w środkowego zwierzaka z trzech połączonych komunikacjami/kooperacjami bądź w najbardziej dokokszonego. Pamiętamy, że jest to ostateczność, trzymamy nerwy na wodzy i czekamy, aż ktoś inny okaże słabość. Staramy się też liczyć ilość użytych już w grze pasożytów, w całej grze jest ich 8. 

Poniżej podaję przykładowy przebieg rozgrywki dla dwóch osób. Potyczki dla 3 czy 4 osób są znacznie ciekawsze, lecz ciężko stworzyć typowy przebieg gry i trzeba wykazać się jeszcze większą elastycznością.



Osobiście lubię postawić drapieżnika już w pierwszej turze, najlepiej w drugiej kolejce. To pozwala zrobić z Ciebie agresora i zmusza przeciwnika do ochrony swojego zwierzaka. Jeżeli nie będzie kozakiem, to zacznie kłaść karty obronne. Zaczynamy wykładać drugiego zwierzaka i patrzymy, co się dzieje. Przeciwnik albo dalej wzmacnia pierwszego albo wykłada drugiego zwierza, my spokojnie dodajemy cechę obronną do drugiego naszego i obserwujemy stół. Jeżeli stwór przeciwnika jest w zasięgu jednej karty do możliwości pożarcia, staramy się pokusić o jej wyłożenie (ostry wzrok, ale niekoniecznie pływanie, duża masa ciała). Nasz drapieżnik ma być jak najbardziej elastyczny, chce przebijać się przez karty typu szybkość, odrzucenie ogona. Oczywiście nasz drapieżnik też powinien mieć cechę obronną, by nie zostać zjedzonym przez drapieżnika przeciwnika (obserwacja stołu, kolejność rozpoczęcia rozgrywki). Naszym celem w początkowej fazie gry jest posiadanie na zwierzakach odpowiedniej ilości cech, ale TYLKO tyle. Nie nabijamy po 4-5 cech na zwierzęciu, bo do podliczania punktów na koniec jeszcze daleko, a zwracamy na siebie uwagę. Zwierzątka powinny być nieatrakcyjne dla zwierząt przeciwnika. Stworek z jadem nie powinien się martwić o swój byt w pierwszych dwóch turach, a pozwoli nam na dociąg kart.

Minęła pierwsza faza wymierania i dobierania kart, dobraliśmy sobie 2+1 kart i planujemy kolejną fazę rozwoju. Najpierw dokładnie oglądamy stół, liczymy jakie zapotrzebowanie na jedzenie mają zwierzęcia przeciwników, jakie mają połączenia zagrane na pary zwierząt, który drapieżnik może co próbować atakować, mamy na uwadze wszystkie karty typu piractwo, wypas padlinożerca. Po analizie i przeglądzie nowych kart możemy dopiero stwierdzić, czy damy radę pójść w trzecie zwierzątko, które powinno być naszym celem. Oczywiście nie może być gołe a także nasze całe stado musi przetrwać w razie rzutu kostką z małą ilością oczek. Dołączamy więc na pary zwierząt komunikacje/kooperacje, pamiętając jednak, że gdy trzy zwierzaczki będą połączone dwoma współpracami, to zwierzątko w środku będzie głównym celem przeciwników. Musi być zabezpieczone przed drapieżnikami a także ewentualnymi pasożytami. Tutaj konieczna jest karta odrzucenie ogona, która w razie położenia na naszym zwierzaku pasożyta, chroni nas przed atakiem drapieżców (wtedy pasożyta można zwyczajnie zdjąć). Cennymi kartami na nasze zwierzaki stają się: padlinożerca, piractwo, zdolność hibernacji. Jeżeli mamy jakąś niezbyt potrzebną kartę a drugą funkcją jest tkanka tłuszczowa, możemy pokusić się o jej wyłożenie na najcenniejszego/środkowego we wspomnianej kombinacji zwierzaka. Pozwoli nam to gromadzić tkankę tłuszczową na chudsze lata.

Trzecia i kolejna tura zależy już od dalszego przebiegu gry. Naszym celem jest posiadanie trzech zwierzaczków (czwarty rzadko kiedy się zwróci w kartach) i utrzymanie ich jak najdłużej, co pozwoli nam ciągnąć po 4 karty co turę. Gdy widzimy, że jakiś stwór ma wyraźną trudność z utrzymaniem, albo stawiamy wszystko, aby go uratować, albo olewamy totalnie i liczymy na rzuty kostką. Najgorsze co można zrobić to dokładanie po jednej karcie, gdy los zwierzaka jest niepewny, zwiększa to ewentualne straty przy pożarciu/niedokarmieniu. Nie staramy się też na siłę utrzymywać drapieżników, które utraciły zdolność do polowania np. samotny drapieżnik w środowisku wodnym. Elastyczność, oszczędzanie kart i agresja kluczem do zwycięstwa.
Ostatnia tura to już chłodna kalkulacja, każdy z przeciwników jest w stanie wyliczyć, który jego ruch przyniesie komu zwycięstwo. Można zagrać całą grę lepiej niż przeciwnicy i przez to polec a radość ze zwycięstwa przypadnie under dogowi, który nie otrzymał w grze ani jednego pasożyta bo ciągle ginął, a na koniec się wybił. Ryzykownym ale prowadzącym do zwycięstwa posunięciem jest dotrwanie z tymi zwierzakami z pasożytem na sobie, dużo punktów a na dodatek satysfakcja.

To by było na tyle. Zapraszam do komentowania i przedstawienia swojego punktu widzenia!

#Emil
               


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz