Beowulf: The Movie Board Game jest grą, do której często
wracam, jednak zwykle traktujemy ją jako zapychacz, gdy w większej grupie
zostaną 2-3 osoby, które muszą poczekać. Filmu nie oglądałem, ale nawet jeśli bym to uczynił, wnętrze pudełka nie tworzy
jakiegoś niesamowitego klimatu fantasy.
Kupiona za 30zł na Falkonie gra jest typowo matematyczno-logiczną,
w której jedynym (ale bardzo istotnym) elementem losowym są dobierane płytki.
Dobrą sprawą jest, że nie determinuje to wyniku, tylko wymaga elastyczności w
planowaniu kolejnych ruchów. Dzięki temu nie ma utartych schematów a każda gra
będzie urozmaicona. Kolejnym plusem jest to, że w trakcie gry zetkniemy się na
aż trzy plansze o różnych kształtach i możliwościach, co przy mechanizmie gry
opartym o jednorazowe wykorzystanie mocniejszych figurek, pozwala nam na różne
poziomy agresji w trakcie rozgrywki. Niestety w trakcie gry – a dokładnie na
drugiej planszy, znajdziemy dwie płytki, które mają zbyt dużą moc i potrafią
zmienić aktualny o 45-65 pktów, co jest ciężkie do odrobienia, nawet przy
lepszej ogólnej grze (przy w miarę równych graczach).